niedziela, 20 marca 2011
sajgonki prosto z Sajgonu
Z każdej kolejnej podróży mój mąż przywozi mi ciekawostki kulinarne z różnych stron świata.
Zanim relacja z ostatniej wyprawy do Wietnamu, Laosu i Kambodży ukaże się na jego stronie, krótki fotoreportaż jak sie robi płaty ryżowe na wietnamskiej ulicy.
A to sajgonki z farszem warzywnym w moim wykonaniu.
Odkąd do namaczania krążków ryżowych zaczełam używać mokrych ściereczek zawijanie sajgonek jest sprawą bajecznie prostą.
Moczenie ich według przepisu na opakowaniu przez 10 minut w wodzie skutkowało najczęściej porozrywanymi zawiniątkami.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny pomysł ze ściereczkami. Jeszcze zastanawiam się nad wersją dietetyczną bo smażone w głębokim oleju są krytykowane mocno przez mojego męża :)ale pomysłu na razie mi brak. Miłego wieczoru.
OdpowiedzUsuńw glębokim tluszczu u mnie też odpada. robię na parze. trzeba tylko naczynie przewd położeniem w nie sajgonek posmarować lekko olejem, aby namoczony papier ryżowy sie nie przykleił.
OdpowiedzUsuńOj zazdroszczę takich wypraw ;) Od paru lat czuję, że drzemie we mnie dusza podróżnika i w miarę możliwości spełniam jakoś te moje marzenie ;) A kiedy za oknem nieładna pogoda, perspektyw na wyjazd brak - odpoczywam przy dobrej książce podróżniczej z kubkiem ulubionej herbaty w ręce. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO wow! Dziękuję za fotorelację! :)
OdpowiedzUsuńProponuje je upiec w piekarniku. :)
OdpowiedzUsuńNie są nasiąknięte tłuszczem, można ich zrobić za jednym zamachem całkiem sporo.