piątek, 21 stycznia 2011

mielenie ziarna - bułki razowe



Mąka razowa zawierająca wszystkie składniki pełnego ziarna jest najbardziej wartościowa.
Ale czy wiecie, że wiele składników ziarna najlepszych dla naszego organizmu ulatnia się już po kilku godzinach od jej zmielenia? Im starsza mąka, tym mniej wartościowa.

Dlatego najlepszym wyjściem jest mielenie ziarna w domu i tylko takiej ilości, która potrzebna jest nam do danego wypieku. Jest to oczywiście trochę skomplikowane, ale dobrze jest to zrobić, chociaż od czasu do czasu, bądź zemleć na świeżo, choć jeden rodzaj ziarna, który wchodzi w skład pieczywa.





Z braku specjalnego młynka do ziaren można to zrobić w młynku do kawy, a nawet w dobrym blenderze.

Bułki z pełnego ziarna – chrupiące, smaczne o lekko orzechowym smaku
Składniki na 8 bułek:
• 5g drożdży świeżych
• ok. 130g letniej wody
• 100g ziarna pszenicy
• 150 ziarna orkiszu
• 1 łyżeczka soli
• 1 łyżka oleju lub oliwy

- Ziarno zbóż zemleć.

- Drożdże rozpuścić w wodzie.
- Zmielone ziarno zmieszać z solą i połączyć z mieszaniną drożdżową na końcu dodajac olej.
- Wyrabiać ręcznie lub maszynowo do uzyskania miękkiego ciasta przez kilka minut. Aby uzyskać delikatniejsze ciasto można po 1-2 minutach zrobić przerwę w wyrabianiu, przykryć na kilka minut i ponownie wyrobić.

- Ciasto włożyć do miski, szczelnie przykryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę do podwojenia objętości.

- Wyłożyć na blat, jeszcze raz krotko zagnieść i podzielić na 4 części, a te jeszcze raz na pół, żeby otrzymać 8 równych bułek.



- Formować mokrymi rękoma kule, układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, posmarować wodą lub obsypać mąką, (jeśli lubimy rustykalne pieczywo) przykryć szczelnie i odstawić jeszcze raz do wyrośnięcia na ok. 45 minut.





- Pod koniec wyrastania rozgrzać piekarnik do 200°C.
- Piec około 15 minut do lekkiego zbrązowienia.



Te bułki jak każde pieczywo drożdżowe najlepsze są świeże – ale można je tez zamrozić i potem odgrzać w gorącym piekarniku.

środa, 19 stycznia 2011

kiszenie barszczu



W zimie, w naszym klimacie dużo korzystniejsze dla naszego organizmu jest jedzenie kiszonych ogórków, kapusty lub wypicie szklanki samodzielnie zrobionego zakwasu z buraków niż soku z wątpliwej jakości, nafaszerowanych srodkami konserwującymi, dojrzewających bez odrobiny słońca, cytrusów.



Ukiszenie buraków jest proste i niekłopotliwe. Jeśli robimy to systematycznie to następne zakwaszenie przebiega dużo szybciej. Wystarczy do świeżej porcji dodać kilka łyżek starego zakwasu.
Ja robie go zawsze na tzw. zakładkę:)



Potrzebny nam będzie duży słój ok. 2 litrowy, 1 kg buraków, kilka ząbków czosnku i ewentualnie, ( ale niekoniecznie) skórka dobrego chleba na zakwasie.
Buraki szorujemy pod bieżącą wodą, obieramy i kroimy na plasterki. Wkładamy do wyparzonego słoja z 2-3 ząbkami czosnku. Zalewamy 2 litrami przegotowanej, letniej wody. Aby przyspieszyć zakwaszenie, możemy dodać kawałek chleba na zakwasie, który po ok. 3 dniach powinno się usunąć. Słój lekko przykrywamy gazą, podziurkowanym papierem lub folia spożywczą i zostawiamy w kuchni w temperaturze pokojowej.





Zależnie od temperatury pomieszczenia zakwaszanie trwa 5 do 6 dni. Wtedy buraki należy odcedzić a piękny w kolorze płyn przelać do butelek i przechowywać w lodówce. Pić na zimno lub ciepło, dodając ewentualnie przyprawy (sól, kminek, zmielone goździki, odrobinę cukru). Podgrzewać tylko odrobinę, nie dopuszczając w żadnym wypadku do zagotowania przede wszystkim ze względu na utratę wartości oraz koloru!




Odcedzonych buraków nigdy nie wyrzucam, ale robię z nich barszcz tzw. szybkościowy.

W tym celu pozostawione buraki zalewam w garnku jeszcze raz tym razem wrzącą wodą, tak żeby je przykryła i dorzucam:

2-3 suszone pokruszone grzyby
8-10 ziarenek czarnego pieprzu
1 lyzeczkę kminku
1/2 łyżeczki soli
1 łyżkę cukru
2-3 goździki
2-3 ząbki czosnku
5 ziarenek ziela angielskiego
1 liść laurowy drobno pokruszony

Przykrywam, pozostawiam na kilka godzin (najlepiej na noc) a potem krótko zagotowuję - tylko raz doprowadzając do wrzenia.
Odcedzam (tym razem definitywnie rozstaję się z burakami) a otrzymany ciepły barszcz doprawiam jeszcze, jeśli to konieczne, solą lub pieprzem.
Jeśli mało kwaśny można dodać odrobinę soku z cytryny lub dopiero, co ukiszonego barszczu, który mamy przecież w lodówce.


niedziela, 16 stycznia 2011

kiszona kapusta domowym sposobem



Należy dbać o zachowanie właściwej flory bakteryjnej, a w tym pomaga jedzenie różnego rodzaju kiszonek oraz pokarmów bakteriobójczych takich jak np. czosnek i chrzan. A kiszonki to zakwas z buraków, ogórki oraz kapusta kwaszona.



Od pewnego czasu nie kupuję już gotowej kapusty kiszonej, bo odrzuca mnie sposób jej przechowywania i sprzedawania, a mianowicie w plastikowych beczkach i kubełkach. Jeśli nawet znajdę na bazarze kogoś sprzedającego kapustę z drewnianej beczki, to zwykle ta jest wyłożona w środku (tfu!) folią, żeby nie przeciekała. Czyli zabieg z beczką jest tylko marketingowy, żeby się kapusta lepiej sprzedawała… Nikt już nie kisi kapusty w drewnianych, dobrze spasowanych beczkach, które jeśli już przeciekały uszczelniano raczej parafiną niż folią.

KAPUSTA KISZONA
1 kg drobno poszatkowanej kapusty
15-20 g soli kamiennej
1-2 drobno starte marchewki
2-3 g kminku (opcjonalnie)



Kapusta do kiszenia w domu powinna pochodzić ze sprawdzonego źródła, czyli zaprzyjaźnionego pola lub z eko-uprawy. Ważne, aby w minimalnym stopniu była nawożona nawozami sztucznymi.
Wybieram białe, zwarte główki kapusty z odmian późnych, które dają się przechowywać na zimę.



Sól nie powinna być jodowana, najlepsza jest sól kamienna do przetworów. Dodawanie soli do kapusty hamuje rozwój szkodliwych bakterii i wpływa na rozwój bakterii kwasu mlekowego.


Garnek kamionkowy, w których zamierzam kisić kapustę dokładnie wyparzam i osuszam.
Kapustę czyszczę z wierzchnich liści i szatkuję dość cienko zazwyczaj za pomocą dużego, ostrego noża.
Oczyszczoną marchew szatkuję na cienkie paseczki. Tu świetnie sprawdza się pomarańczowa tarka pewnej firmy na B.., która idealnie kroi warzywa na długie, cienkie nitki.

Sól sypie warstwami - powinna być ona rozmieszczona w kapuście równomiernie, w przeciwnym razie kapusta nie będzie dobrze ukiszona. Kapustę trzeba dobrze ubić, tak, aby wydzielił się sok. Sok chroni przed dostępem powietrza a co za tym idzie przed zepsuciem.
Dobrze ubitą kapustę przykrywam talerzykiem (u mnie sprawdza się odwrócona przykrywka od glinianego garnka z Puńska, który wreszcie znalazł godne zastosowanie :) i obciążyć np.kamieniem.

Naczynie z kapustą przez 2-3 dni zostawiam w kuchni temperaturze pokojowej. Następnie przenoszę ją jeszcze na kilka dni do piwnicy, gdzie temperatura nie przekracza 12°C. W tym czasie na powierzchni powstanie piana, co będzie oznaką, że fermentacja już się zaczęła. Dobrze jest wtedy kapustę „przebić”, czyli po prostu w kilku miejscach ponakłuwać, dzięki czemu odprowadzimy gaz. Ukiszoną przechowujemy po prostu w lodówce.

Należy zwracać uwagę, aby zarówno w czasie kiszenia jak i później, w trakcie przechowywania powierzchnia kapusty była zawsze pokryta sokiem, w przeciwnym razie łatwo pleśnieje czy gnije.

sobota, 15 stycznia 2011

zdrowo i smacznie ???



Najczęściej trudno to pogodzić. Słodkie wypieki bez masła i jajek są twarde i tylko udają ciasto. Tłuszcz jest nośnikiem smaku i dlatego potrawy z jego dodatkiem wydają się smaczniejsze. Bardzo ciężko ugotować czy upiec zupełnie bez tłuszczu coś naprawdę dobrego. Zresztą tak jesteśmy zaprogramowani już od dzieciństwa. Umilamy sobie życie pyszną drożdżówką czy ciasteczkiem.

Na inne, zdrowsze tory przestawia nas najczęściej sam organizm, kiedy zaczyna szwankować. Nie wdając się w szczegóły - doświadczyłam tego na własnej skórze. Zachorowałam i za radą kolejnego lekarza szukałam ratunku, z początku zupełnie bez przekonania, w samoleczącej diecie. Dieta ta, ogólnie znana, polega właściwie na dłuższym poście. O tyle łatwiej go jednak znieść od typowej glodówki, że nie musimy chodzić z pustym żolądkiem, ale napychamy się dość dużą ilością błonnika, pochodzącego głównie z warzyw.

Przez 4 tygodnie diety schudłam 10kg i traktuję to raczej jako efekt uboczny (ale wygodniej mi bez tych kg).

Chociaż zawsze starałam się odżywiać zdrowo, przestawiłam sobie po diecie jednak mój sposób myślenia oraz zmieniły mi się w całkiem naturalny sposób smaki i nawyki żywieniowe. Przedtem nie wyobrażałam sobie śniadania bez białej kawy i grzanki z dżemem lub miodem. Teraz radośnie zaczynam dzień szklanką ciepłego zakwasu z buraków i surówką z własnorecznie zrobionej kapusty kiszonej.

Pisze to, aby się wytłumaczyć, że nie znajdziecie już u mnie przepisów na kolejne białe bułeczki lecz raczej na zdrowy chleb z kaszą gryczaną

a jeśli już ciastka to tylko takie jak te poniżej (namiastka słodkości)



zdrowe ciastka z mielonego ziarna owsa
2 szklanki ziarna owsa tzw nagiego (zemleć w mlynku lub blenderze)
1/2 szklanki mąki pszennej razowej
1/2 szklanki zmielonych orzechów lub migdalów
1/2 szklanki rodzynek lub żurawiny (rozdrobnionych również w blenderze)
szczypta soli
1/2 szklanki wody mineralnej
1/4 szklanki oleju
2 łyżki miodu

Wymieszać suche składniki, dodać rozpuszczony miód w wodzie połączonej z olejem. Z ciasta formować łyżką na papierze do pieczenia dosć płaskie krązki. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180st C przez 15-20 minut, potem każde ciastk odwrócić i dopiec jeszcze ok 10 minut aż będą brązowe.